środa, 16 lipca 2014

Opowieść o demonie

Zbieżność osób i nicków jest przypadkowa.


Powiadano, że we wsi Riw grasuje licho. Matki przestrzegały swe dzieci by nie zapuszczały się do lasu. Oczywiście nie wszystkie dzieci były posłuszne. gimboletni już Malinowy w nie bez powodu był tak nazywany. Jako największy hojrak we wsi nie bał się chodzić do nawiedzonego lasu po maliny. Był aż tak głu...odważny że podchodził pod sam dom niebieskiej czarownicy i deptał jej grządki.
-a żeby Cię  Ocelot nawracał-wrzeszczała przez okno
a zadowolony z siebie Malinowy zwiewał gdzie pieprz rośnie.
Milusi nasz Malinowy miał dwuch przyjaciół, mniej może odważnych ale równie uroczych: Bedegeya i Rudego. Razem płatali różne figle mieszkańcom wioski.
Pewnego dnia stało się coś strasznego. Chłopcy jak zwykle wybrali się na polanę gdzie rosły maliny. Mieszkańcy wioski usłyszeli tylko krzyk od strony lasu. Po chwili dostrzegli biegnącego od strony lasu Bedegeya niosącego nieprzytomnego Rudego.
-szybko, lekarza!-krzyknął
cała wioska zbiegła się zobaczyć co się stało.
Rudy leżał blady i z trudem oddychał. Jego ubranie było w strzępach.
-a gdzie Malinowy?- zapytała Piękna Maurenn?
-on...on..zniknął- wybuchł płaczem-Bedegey
Bedeyej opowiedział o tym, jak rwali maliny i opychali się nimi, i otym jak nagle zrobiło się zimno i ciemno w lesie. Usłyszeli szelest za sobą i było już za późno. Coś niematerialnego weszło W Rudego i prubowało tego samego z Bedegejem ale on zdążył zasłonić się krzyżem. Zła siła na ten widok się wycofała. Kożystając z okazji chłopcy zaczęli uciekać. Rudy coraz bardziej blady i zimny w końcu starcił przytomność i Bedegej musiał go nieść. Okazało się też, że Malinowy gdzieś po drodze zniknął(następnego dnia odnaleziono jego rozszarpane truchł na polanie).
Tymczasem stan Rudego się pogarszał, chłopiec zaczął majaczyć. Słowa płynące z jego ust były najgorszymi bluźnierstwami jakie ta mała wieś widziała.
Starszyzna zadecydowała, że należy wezwać Lisicę, może ona coś poradzi. Stara czarownica nie miała dobrych wieści - biedny Rudy był opętany przez Demona.
-Prawdopodobnie potajemnie czynił zakazane rzeczy i otworzył się tym na działanie sił nieczystych.- powiedziała Lisica-będziecie potrzebowali egzorcysty.


Egzorcysta Ocelotic, najlepszy w swym fachu ekspert mógł przyjechać dopierop następnego dnia. Biedny rudy został przywiązany do łóżka a całą noc wył głosem demona. Jego przyjaciej Bedegej czówał przy nim roniąc rzewne łzy. On też grzeszył, czemu nie jego to spotkało!

Późnym już wieczorem do Riwu zajechał powóz zaprzężony w czarne jednorożce. To "Ocelotic! To On!" szeptali mieszkańcy.
Egzorcysta mimo swych lat nadal robił wrażenie. Siwizna tylko dodawała mu powagi a jego bystre spojrzenie przeszywało duszę na wylot.
Gdy wysiadł z powozu skierował się od razu do opętanego, żadnej z riwowych niewiast nie zaszczycił nawet uśmiechem.

Z cichym skrzypieniem otworzyły się drzwi, stanął w nich Ocelotic. Bedegejowi szczęka opadła. Tak, takie wrażenie robił.
Egzorcysta zamknął drzwi na klucz zostając sam na sam z Bedegejem i związanym Rudym.
Uśmiechając się szelmowsko otworzył grubą księgę.
-czas zacząć egzorcyzmy...


CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz