Czemu ja to publikuję?
Kaktus leżał w magicznym kręgu. Jego ciało przeszywały fale nieopisanego bólu. Czuł jak wypełnia go plugawa czarna magia. Jego, wielkiego inkwizytora. Oby nikt nigdy się o tym nie dowiedział. Snucie planów o pozbyciu się wszystkich świadków trochę ukoiło jego ból. Kaktus prawie się rozmarzył. Wtedy usłyszał czyjeś kroki. Ktoś stąpał lekko niczym leśna nimfa. Kaktus postanowił to zignorować, pewnie te wiedźmy go straszą. Nie z nim takie numery, będzie twardy i nie da się tym szatańskim sztuczkom. W nikłym świetle magicznych kryształów zobaczył znajomą sylwetkę. "To halucynacje po tych świństwach" pomyślał. Jednak to nie były zwidy. To była słodka Mau. Oczywiście nic nie wiedziała o rytuale. Myślała, że ten niewdzięczny Kuktas ją zdradza z tymi okropnymi pogankami. Jak mógł. Teraz widziała, że leży na podłodze, na pewno wyczerpany po jakiejś satanistycznej orgii. Nie daruje mu tego. Mau dostrzegła interesująco wyglądającą rzecz w rogu pomieszczenia. Był to bicz spleciony z cienkich rzemyków. Chwyciła go i zaczęła okładać nim Kaktusa. Razy bolały niczym użądlenia. Kaktus zacisnął zęby, musi wytrzymać.
-Zdradziłeś mnie! A ja Oddałam Ci dziewictwo-szlochała Mau.
-To nieprawda ;_;
-Więc co robiłeś z tymi wiedźmami?
-Yyy..przyszedłem je zabić...ale...ten... rzuciły na mnie urok.-Powiedział Kaktus.
-Moje biedactwo- Mau zalała się łzami.
-Idziemy stąd- powiedziała Mau podając rękę Kaktusowi.
Kuktas postanowił wykorzystać sytuację i zemścić się za tamto upokorzenie. Z całej siły pociągną ją ku sobie. Mau upadła na niego. Kuktas złapał ją położył na ziemi, musiał pozostać w kręgu ale nikt nie mówił co ma w nim robić. Przytrzymując jej ręce zębami podciągnął jej bluzkę i zaczął lekko kąsać. Mau aż zapiszczała. Kaktus puścił jej ręce. zdjął jej spodenki. Dziewczyna okładała go pięściami ale nie przemował się tym. Zerwał jej majteczki w pokemony i zaczął się dobierać. Czar naprawdę działał. I to o wiele mocniej niż miał. Niecny czyn jakiego Kuktas się dopuścił sprawił, że kaktus rósł w zastraszającym tępie. Na początku podobało się to Mau. Nigdy nie miała doczynienia z czymś tej wielkości. Przestała bić swego ukochanego (który to uwielbiał ale się nie przyznawał). jęczała gdy kaktus robił się coraz większy. Szybko jednak krzyki rozkoszy zmieniły się w krzyki bólu. Był za duży. Polała się krew. Dziewczyna błagała by przestał jednak Kaktus nie miał litości. Zaczęła się szamotać aż oboje wytoczyli się z kręgu.
-coś ty narobiła!-wrzasnął.
Kaktus był wściekły. Wtem zobaczył na półce coś co przyciągnęło jego uwagę. była to słynna maść na latanie w której to skład wchodziły różne trujące i halucynogenne zioła.
Nasmarował nią swą kaktusią dumę po czym pchnął Mau na stół. Wepchnął swojego kuktasa w jej wypięty odwłok. Nie miała siły się bronić, cicho tylko pojękiwała. Maść zaczęła już działać. Oboje odczuwali narastające fale przyjemności. Zaczęły się również halucynacje. Kaktusowi wydawało się, że zapuszcza w niej korzenie. Czuł jak cały zielenieje i porasta kolcami. wtedy stracił przytomność, zdążył tylko złapać się Mau i oboje runęli na ziemię a Kaktus złamał sobie przy tym kuktasa.
Gal Kaktus ;_;
dobra, że się złamał to lisica dopisała, przyznaję się ;__;
ale to prawda była
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz