wtorek, 29 lipca 2014

Proroctwo Etny

Słuchajcie drogie dzieci. Stara prorokini widzi co się tu wyprawia. Nierząd. Pogaństwo. Ateistydyzm...tfu! I co najgorsze analne egzorcyzmy bez zgody tego Pana na górze. Wstydźcie się. Wstydźcie albowiem kara jest bliska. Nadejdzie mrok. Czernią spowije RiW bezbożny i wytraci wszystko co plugawe. Róż geyowiański zniknie stąd, i bimbrownik schowa swą twarz. A wam grzesznicy sekator sprawiedliwości poucina siusiaki!


z poważaniem Prorokini Etna

Śladami chrześcijan cz. 2

Rozległ się huk gdy stawy kolanowe Attonna zderzyły się z progiem starego kościoła. Wszyscy spojrzeli na lidera antychrystów, przerażona lisica podbiegła do owego  i spytała czy wszystko dobrze. Attonn próbował się tłumaczyć, że cierpi na zespół niespokojnych nóg ale i tak wszyscy wiedzieli, że widok Ocela leżącego krzyżem przed ołtarzem tak na niego zadziałał. Attonn o własnych siłach wstał, zabrał maczetę Arystokracie007 który właśnie próbował wyryć napis "Wyrżniemy kurwę jebaną Wisłę" na kościelnych ławach. Rzucił się z nią na Ocela leżącego krzyżem. Nagle przed oczyma zgromadzonych pojawiła się krew i nienawiść, Attonn zadawał ciosy zielonoświątkowcowi tak, że ten krzyczał i jęczał "Boże gdzie jesteś?", z jego brzucha wypłynęła krew, wtedy męska część RiWu uspokoiła antyreligijnego, a ten poszedł za kościół ćwiczyć młodego. Ocel zwijał się z bólu, raffie zaczęła głośno płakać a humanitarna Andżela zdarła swoją swag koszulkę i przyłożyła do rany poszkodowanego. Ocela wzięto do kliniki doktora Linksa która była niedaleko..


CDN

poniedziałek, 28 lipca 2014

Śladami chrześcijan cz.1

     Pewnego sierpniowego dnia załoga RiWu udała się na wycieczkę pt. "Śladami chrześcijan". Była to zasługa Arystokraty007 który znalazł specjalny kupon w gumach do żucia w szkolnym sklepiku. Jak zawsze nie wszyscy się dogadywali, także chodzili własnymi grupkami. W jednej trzyosobowej był, mężczyzna z kobiecymi stopami a także uważany za boga czyli Tsukuyomi, towarzyszyły mu dwie podobne do siebie dziewczyny o wyglądzie gimnazjalistek, obydwie miały grzywkę na całe czoło, pofarbowane końcówki na wszystkie kolory tęczy i napisane YOLO na nadgarstku. Należały one do kwiatonators, buczkonators, directioners, beliebers, selenators, smilers o czym świadczyły kolorowe wstążki na rękach.
W drugiej grupce byli sami humaniści i ścisłowcy, laureaci prestiżowych konkursów naukowych i olimpiad umysłowych jak i sportowych, finaliści różnych konkursów piękności czyli: Andżela, raffie, Attonn, Ocelotic, Kuso i Organista.
Trzecia zaś grupka to byli najwięksi zbrodniarze, uliczna gangsterka i kibole ubrani w welurowe dresy którzy w swoich plecakach firmy Adidos trzymali kije bejsbolowe, maczety i obrazki świętego Krzysztofa czyli:Maksim, szaraEminencja, Arystokrata007, Hur4gan i szatanjestspoko. Resztę wypełniały raczej nie rzucające się w oczy jednostki.
    Gdy wszyscy podziwiali piękno pewnego z drewnianych kościołów, Attonn upadł na kolana....

CDN.

sobota, 26 lipca 2014

Powrót Maksima

Szlachta RiWu siedziała w eleganckiej restauracji zwanej MCdonalds i dyskutowała na temat fizyki kwantowej popijając zimną colę. Zwyczajny dzień.
-Czy myślicie, że egzorcyzmy analne Eligiusza pomogły Rudemu?- zmieniła temat Raffie, wesoła, niebieskooka blondynka. Przypominała Pamelę Anderson.
-Oczywiście, uczył się je odprawiać u samego Jana Pawła II- zaśpiewali chórem Andżela, Tsukucośtam, Szatanjestspoko, Hentai, 6969, obłąkany Schizofrenik i reszta.

Rozpoczęły się retrospekcje, każdy wspominał dokonania zmarłego Jana Pawła II, w szczególności jego OGROMNĄ miłość do dzieci. Rozmowom przysłuchiwał się tajemniczy *Kebab w kapturze. Miał na sobie czerwone vansy, zielone, obcisłe rurki i różową bluzę z napisem ,,sweet & sexy". Na co dzień ubierał się bardziej wyzywająco (w szpilki + sukienki z dekoltem), jednak dziś pragnął wtopić się w tłum.

Nagle tajemniczy jegomość wstał i zdjął z siebie ubrania. Oczom zebranych ukazał się porośnięty czarnym włosiem tors. Ludzie wymiotowali...

-To ten pedofil Maksim- krzyknął Schizofrenik
-Tak, wróciłem tutaj, żeby gwałcić, ale nie małe dzieci! Koniec z dziećmi. Zostałem gejem.

I tym oto akcentem kończymy. Oczekujcie kolejnych relacji.
Ps. Maurenn jest w ciąży. 

*Kebab- arab








wtorek, 22 lipca 2014

Geneza pseudonimów userów Zapytaj

Bdegej-kiedy nauczycielka zapytała go ,,kim zostaniesz w przyszłości" odpowiedział ,,bede gej"
Rudy- kolor włosów

Kaktus- wystarczy wyrzucić środkowe ,,k", następnie zrobić roszadę między ,,u" i ,,a". W ten sposób otrzymujemy słowo opisujące zarówno wygląd jak i charakter Kaktuska.

Malinowy- Bedegej zrobił mu Malinkę w okolicach odbytu.

Ocelotic- jest drapieżny niczym dziki kot Ocelot



poniedziałek, 21 lipca 2014

Egzorcyzmy Kaktusa

Czemu ja to publikuję?

Kaktus leżał w magicznym kręgu. Jego ciało przeszywały fale nieopisanego bólu. Czuł jak wypełnia go plugawa czarna magia. Jego, wielkiego inkwizytora. Oby nikt nigdy się o tym nie dowiedział. Snucie planów o pozbyciu się wszystkich świadków trochę ukoiło jego ból. Kaktus prawie się rozmarzył. Wtedy usłyszał czyjeś kroki. Ktoś stąpał lekko niczym leśna nimfa. Kaktus postanowił to zignorować, pewnie te wiedźmy go straszą. Nie z nim takie numery, będzie twardy  i nie da się tym szatańskim sztuczkom. W nikłym świetle magicznych kryształów zobaczył znajomą sylwetkę. "To halucynacje po tych świństwach" pomyślał. Jednak to nie były zwidy. To była słodka Mau. Oczywiście nic nie wiedziała  o rytuale. Myślała, że ten niewdzięczny Kuktas ją zdradza z tymi okropnymi pogankami. Jak mógł. Teraz widziała, że leży na podłodze, na pewno wyczerpany po jakiejś satanistycznej orgii. Nie daruje mu tego. Mau dostrzegła interesująco wyglądającą rzecz w rogu pomieszczenia. Był to bicz spleciony z cienkich rzemyków. Chwyciła go i zaczęła okładać nim Kaktusa. Razy bolały niczym użądlenia. Kaktus zacisnął zęby, musi wytrzymać.

-Zdradziłeś mnie! A ja Oddałam Ci dziewictwo-szlochała Mau.
-To nieprawda ;_;
-Więc co robiłeś z tymi wiedźmami?
-Yyy..przyszedłem je zabić...ale...ten... rzuciły na mnie urok.-Powiedział Kaktus.
-Moje biedactwo- Mau zalała się łzami.
-Idziemy stąd- powiedziała Mau podając rękę Kaktusowi.

Kuktas postanowił wykorzystać sytuację i zemścić się za tamto upokorzenie. Z całej siły pociągną ją ku sobie. Mau upadła na niego. Kuktas złapał ją położył na ziemi, musiał pozostać w kręgu ale nikt nie mówił co ma w nim robić. Przytrzymując jej ręce zębami podciągnął jej bluzkę i zaczął lekko kąsać. Mau aż zapiszczała. Kaktus puścił jej ręce. zdjął jej spodenki. Dziewczyna okładała go pięściami ale nie przemował  się tym. Zerwał jej majteczki w pokemony i zaczął się dobierać. Czar naprawdę działał. I to o wiele mocniej niż miał. Niecny czyn jakiego Kuktas się dopuścił sprawił, że kaktus rósł w zastraszającym tępie. Na początku podobało się to Mau. Nigdy nie miała doczynienia z czymś tej wielkości. Przestała bić swego ukochanego (który to uwielbiał ale się nie przyznawał). jęczała gdy kaktus robił się coraz większy. Szybko jednak krzyki rozkoszy zmieniły się w krzyki bólu. Był za duży. Polała się krew. Dziewczyna błagała by przestał jednak Kaktus nie miał litości. Zaczęła się szamotać aż oboje  wytoczyli się z kręgu.
-coś ty narobiła!-wrzasnął.
Kaktus był wściekły. Wtem zobaczył na półce coś co przyciągnęło jego uwagę. była to słynna maść na latanie w której to skład wchodziły różne trujące i halucynogenne zioła.
Nasmarował nią swą kaktusią dumę po czym pchnął Mau na stół. Wepchnął swojego kuktasa w jej wypięty odwłok. Nie miała siły się bronić, cicho tylko pojękiwała. Maść zaczęła już działać. Oboje odczuwali narastające fale przyjemności. Zaczęły się również halucynacje. Kaktusowi wydawało się, że zapuszcza w niej korzenie. Czuł jak cały zielenieje i porasta kolcami. wtedy stracił przytomność, zdążył tylko złapać się Mau i oboje runęli na  ziemię a Kaktus złamał sobie przy tym kuktasa.

Gal Kaktus ;_;



dobra, że się złamał to lisica dopisała, przyznaję się ;__;
ale to prawda była

Spis treści ;_;

cz 1. Opowieść o demonie
cz 2. Egzorcyzmy rudego
cz 3. Niebieska czarownica
cz 4. Nocna wyprawa
cz 5. Kaktus NS
cz 6. Zeznania Kuktasa
cz 7. Kaktus i Maurenn
cz 8. Pogański rytuał

Opowiadania czytane w tej kolejności
tworzą całość (będą następne części).
Pozostałe posty to odrębne historie.
PS: zbieżność osób i nicków jest zupełnie przypadkowa.

Pogański rytuał

Nie wszyscy bali się lasu otaczającego Riw. Niektórzy tam nawet mieszkali. Taka Lisica na przykład. Ale ten upiorny las miał też innych mieszkańców. Jednym z nich był Nitre. Nitre to kuc. Dosłownie. Patatał sobie radośnie między drzewami skubiąc jagody i poziomki. Nie wiedział, że obserwuje go ośmioro czujnych oczu. Śledziły każdy jego ruch. Nitre kierował się prosto w pułapkę.
Zorientował się, że coś jest nie tak dopiero gdy ziemia się przed nim rozstąpiła. Oczywiście to było tylko jego prywatne odczucie. Tak naprawdę wpadł do starannie ukrytego dołu.
Spojrzał w górę, sytuacja przedstawiała się beznadziejnie.
Z góry spoglądały na niego cztery pary pięknych oczu, a właścicielka tych oczu posiadała równie piękne szczękoczułki.

Kucyk powoli się budził, czuł pulsujący ból. Coś go ukąsiło, tyle pamiętał. Z trudem podniósł głowę i rozejrzał się. Było już ciemno a on nie poznawał tego miejsca. Leżał na zimnej, kamiennej posadzce wśród ruin jakiejś dziwnej budowli. Promienie słońca przesączały się przez cudem chyba ocalały witraż. Nitro chciał stąd jak najszybciej uciec.
Próbował się podnieść ale coś krępowało jego kopytka. Były to cienkie i prawie niewidzialne nici. Sprawiały wrażenie delikatnych ale były mocniejsze od stali. Próby ich rozerwania spełzały na niczym. Nitre szamocząc się tak całkiem opadł już z sił.
-gdzie ja jestem, GDZIE KURWA MOJE POZIOMKI?!?!?!

Właścicielka pięknych oczu przemówiła głosem który mógłby  należeć do anioła
- Poziomki to teraz twoje najmniejsze zmartwienie słodziutki...
-Kim jesteś?- spytał onieśmielony Nitre.
-Nie musisz wiedzieć.
Pajęczyca wyłoniła się z mroku. Była naprawdę piękna. Jej chitynowy pancerz  był gładki i lśniący a oczy idealnie błękitne. Pajęcze czułki spowijała równie błękitna poświata, podobna do tej spowijającej rogi jednorożców lecz dużo bardziej intensywna. tuż obok otoczone taką samą poświatą lewitowały sporych rozmiarów nożyce.
W oczach kucyka widać było prawdziwe przerażenie. Chciał krzyczeć ale nie mógł. Norzyce zbliżyły się do jego wspaniałej tęczowej grzywy.
CIACH
Na drewnianą posadzkę spadł kosmyk a potem drugi.
Nitre znów zaczął się szarpać. Dostał czymś ciężkim w głowę i stracił przytomność.

Te same ruiny. Świt. Od strony zasu zbliża się wędrowiec. Twarz ma zasłoniętą kapturem ale widać, że to dorodny mężczyzna któremu w młodości mamusia nie żałowała dokładek. Nieznajomy rozejrzał się wokół siebie po czym zdjął kaptur. To był Kaktus we własnej osobie. Cóż go sprowadzało w tak podejrzane miejsce?

Kaktus widocznie czegoś szukał. Ostukiwał kamienne płyty czujnie nasłuchując. W końcu znalazł tą której szukał. Z łatwością podniusł ją i położył obok. Jego oczom ukazało się tajemne przejście. Klnąc, że nie wziął latarki zanurzył się w ciemność. Szedł ciemnym korytarzem. Czuł jak oblepiają go pajęczyny. W końcu korytarz się skończył. Kaktus wszedł do obszernego pomieszczenia oświetlonego magicznymi kryształami (to nie są tanie rzeczy). Pośrodku stał masywny dębowy stół z rzeźbionymi nogami. Pod ścianami poustawiane były regały uginające się od magicznych ksiąg, słojów i butelek ze składnikami i całej masy innych makabrycznych rzeczy. W głębi pomieszczenia Kuktas dostrzegł palenisko. Jeszcze zimne ale drewno leżało już naszykowane. Młodzieniec zbliżył się do stołu. Leżały tam naszykowane rzeczy potrzebne do przeprowadzenia rytuału. Po plecach przebiegł mu dreszcz. Teraz już nie był pewien czy chce oddać się w ręce tych wiedźm. Podobne im przecież z taką zapalczywością tępił. A teraz Kaktus, wielki wojownik będzie wobec nich przez cały czas trwania rytuału zupełnie bezbronny. "To jest w tej chwili konieczne, weż się w garść Kaktusie" pomyślał.
W tej chwili jak z pod ziemi wyłoniła się Av, pajęczyca.
-Czy jesteś gotowy?-spytała.
-tak.-odparł twardo Kaktus.
-więc możemy zacząć przygotowania do rytuału-odpowiedział mu znajomy głos.
Kaktus zadrżał. To głos Lisicy. Ze wszystkich czarownic to musiała być akurat ona. Ale było już za późno żeby się wycofać.
Tymczasem z pomocą magii w kominek wypełniły płomienie.
Lisica zawiesiła nad ogniem wypełniony wodą kociołek.
Zerkając do starej księgi wrzucała do niego różne dziwne składniki. "Przynajmniej połowa z nich jesta trująca" myślał Kaktus. I nie mylił się.


Ale czemu Kaktus narażał tak swoje zdrowie? Żeby to zrozumieć musimy cofnąć się w czasie do incydentu z Dejwidem. Nikt nie wie co tak naprawdę się wtedy stało. Ale jedno jest pewne, demon obłożył Kuktasa klątwą kurczącego się kaktusa. Nasz bohater obawiając się że niedługo jego męska duma całkowicie zniknie, zwrócił się o pomoc do wiedźmy Av. Ta miała mu pomóc w zamian za złożenie Tsu ofiary z 6 dziewic. Kaktus przystał na tą propozycję i w ten właśnie sposób znalazł się tego ranka w podziemiach pogańskiej świątyni.


Wróćmy do rytuału. W kociołku bulgotała już mikstura. Jeszcze parę składników i będzie gotowa gotowa. W tym samym czasie Av, kreśliła na posadzce krąg wypełniając go magicznymi symbolami. Gdy skończyła podniodła ze stołu kosmyki tęczowego futra i dorzuciła je do kociołka w którym cały czas mieszała Lisica.
Lisica odeszła od paleniska i skierowała się do Kaktusa. Kazała mu położyć się w kręgu i zaczęła odmawiać nad nim pogańskie zaklęcia. Av za pomocą telekinezy zdjęła z półki pustą butelkę i napełniła ją miksturą.
-Pij.
Płyn nie pachniał zachęcająco jednak Kaktus był już dużym chłopcem i się przepomógł.
-Każda godzina leżenia w kręgu to centymetr. Wstań gdy będziesz zadowolony z efektu. I pamiętaj o zapłacie.-powiedziała lisica.
Razem z Av kierowały się do wyjścia.
-chcecie zostawić mnie samego?!-pisnął przerażony Kaktus.
-tak.-odparła zimno Av i obie wiedźmy zniknęły w ciemnościach.
Kaktus już liczył ile godzin będzie musiał wytrzymać na zimnej posadzce, jeśli go oszukały to pożałują.

Tymczasem wiedźmy opuściły ruiny na miotłach i były już daleko. Nie wiedziały że oprucz Kaktusa został tam ktoś jeszcze. Ktoś mały i słodki. Ukryta do tej pory w zaroślach Mauren odnalazła ukryte przejście i cicho zeszła do podziemi...



PS: Nitre przeżył, niebawem dowiecie się co się z nim stało.

Kaktus twierdzi, że wyglądał wtedy jak "Umięśniony zawiadaka, na którego twarzy malował się zawiadacki uśmiech".

sobota, 19 lipca 2014

Kaktus i Mauren

Maurenn nie chciała słuchać wyjaśnień Kaktusa. Była spragniona cielesnych uciech.
-Posiadłeś kiedyś kobietę, dzielny wojowniku? zapytała w uwodzicielski sposób.
-Cóż, kobiety mnie brzydzą, wolę mężczyzn. A Ty powinnaś teraz się uczyć lub bawić  lalkami jak inne małe dziewczynki.
-Jestem już kobietą, krwawię od roku- zaznaczyła Maurenn.

Patrząc na skutego Andrzeja przeżywała nieziemskie katusze. Z jednej strony bała się  piekła, z drugiej zaś marzyła by poczuć w sobie kuktasa Kaktusa. Spoliczkowała mężczyznę brutalnie pod wpływem impulsu i usiadła na nim. Zasłoniła usta ofiary dłonią, żeby nie słyszeć jego spedalonego głosu. Biodrami poruszała po linii prostej imitując ruchy podczas seksu. Kaktus przeczuwał co się wydarzy... w dzieciństwie młodsza siostra i matka wykorzystywały go seksualnie, od tamtej pory nienawidził wszystkich kobiet, wywoływały u niego odrazę.

Niespodziewanie do sali wszedł Aryś- syn Haliny i Maximusa, miał na sobie swoją ulubioną czerwoną koszulę ze złotymi elementami, leginsy galaxy i różowe trampki.
-Kurhhhva, co się tu wyprawia?! Obrzydliwe! Tak kobieta z mężczyzną- oburzył się
- Wyjdź stąd inaczej naskarżę Twojej matce, że oglądasz anime, tępa ściero- poprosiła w katolicki sposób o wyjście Arysia Maurenn.
Chłopak nie miał wyboru, bardzo bał się ciężkiej ręki Halinki, zatem zostawił Kaktusa na pastwę niespełnionej seksualnie nastolatki.

Maureen zdjęła bluzkę i koronkowy stanik. Oczom Kaktusa ukazały się jędrne młodzieńcze piersi, cały zadrżał. Dziewczyna zauważywszy nabrzmiałego członka Andrzeja, rozpięła mu spodnie i wyjęła go. Włożyła go w usta. Proporcje się zgadzały- mały penis + mała dziewczynka
Pragniesz mnie? - zapytała
Tak... y... niee... -zmieszał się Kaktus.
Mauren uderzyła go, później znowu i znowu. Biła dopóki nie zalał się krwią. Na zakończenie kary ukąsiła jego fallusa. Andrzej  czuł się jak śmieć, jednocześnie w jakiś sposób go to pociągało.
Dysponował ponadprzeciętną siłą, przez lata trenował bowiem zapasy błotne z Maksiem, dlatego zerwanie więzów nie sprawiło mu większego problemu.
-Teraz będziemy się chędożyć na moich zasadach- powiedział spokojnie. Wstał z łoża tortur, Maurenn spadła na ziemię.
Po chwili Kaktus pieścił językiem jej twarde sutki, rozebrał i zawędrował między jej nogi. Następnie włożył mikroskopijne przyrodzenie w dziewiczą pochwę. Maureenn krzyczała jak szalona, przeżywała orgazm po orgazmie. Ci sodomici parzyli się bardzo krótko, ale konkretnie.


Tymczasem w karczmie nieopodal szlachta i Bóg Tsukuyomi rozmawiali o minionych wydarzeniach. Byli tam Avicularia, Niebieska Lisica, Lulu Miranda, Andżela, Szatanjestspoko, Opętany Schizofrenik, 6969, Hentai, Kuso i inni.

Historia RiWu

Opowieść ta została przesłana administracji przez niejakiego Kaktusa, tego samego którego  znamy z historii o Dejwidzie. Oczywiście nie przyjęliśmy go tutaj.

"Historia ta została spisana przez wspaniałego przywódcę Wielkiej Rewolucji Hauptgemeinschaftsleite Hurenrauschkind Kaktusa80 z łaski Bożej cesarza niemieckiego, króla Prus, margrabię Brandenburgii, burgrabię Norymbergi, hrabiego Hohenzollern, suwerena i wielkiego księcia Śląska oraz hrabstwa kłodzkiego, wielkiego księcia Nadrenii i Poznania, księcia Saksonii, Westfalii i Angarii, Pomorza, Lüneburga, Szlezwiku, Holsztynu, Magdeburga, Bremy, Geldrii, Kleve, Julich i Bergu, jak również Wendów i Kaszub, Krosna, Lauenburga, Meklenburga etc. Landgrafa Hesji i Turyngii, margrabiego Górnych i Dolnych Łużyc, księcia Oranii, księcia Rugii, Fryzji Wschodniej, Paderborn i Pyrmontu, Halberstadt, Münster, Minden, Osnabrück, Hildesheim, Verden, Kamienia, Fuldy, Nassau, Mörs etc. uksiążęconego hrabi Hennebergu, hrabiego Marchii, Ravensburga, Hohenstein, Tecklenburg i Lingen, Mansfeld, Sigmaringen i Veringen, pana Frankfurtu. Otóż ten oto niepozorny człowiek o wielkim sercu przybył do RiW'u w roku 2012 n.e. Zaczął głosić słowo Boże nawracając biednych pogan i ateistów. Robił to wyśmienicie jak wszystko gdyż Kaktus jest największą dobrocią i ideałem tego świata. Po wielu miesiącach rozjeżdżania ateistów i ich marnych argumentów (W międzyczasie z inicjatywy młodego zielonoświątkowca zwanego Alkhilonem odbyła się słynna bitwa o zjawiska paranormalne, którą oczywiście wygrało królestwo RiWu) . Kaktus, zmęczony ciągłymi zwycięstwami postanowił spocząć na laurach. Po kilku tygodniach intensywnego opierdalingu wiedział, iż musi wrócić głosić słowo boże, gdyż wierzył że jest to konieczne do zbawienia niewolników szatana (ateistydów). Przybrał on imię RedOctober i znowu zaczął nokautować atoli, gdyż był w tym świetny (Oczywiście jak we wszystkim co robił). Wtedy napotkał na swojej drodze rycerza Maximusa, szlachetnego wojownika walczącego o supremację chrześcijan. Początkowo raczej mało ze sobą rozmawiali z racji innego wyznania chrześcijańskiego. Wszystko zmieniło przybycie Ocelotica do kategorii, 11 maja 2013 roku około godziny 15:44 Ocelotic otrzymał łaskę zaproszenia od wielmożnego Kaktusa. Początkowo niezrozumiawszy mechaniki systemu odparł "Zaproszenia do czego?", po wyjaśnieniu nieścisłości, Ocelotic z miłą chęcią przyjął zaproszenie do znajomych i tak nawiązała się ich znajomość. Jednak pomimo pokoju jaki udało się wprowadzić Kaktusowi, nastawały czarne czasy dla chrześcijan w RiW'ie. Ateistydzi, za jego plecami uknuli spisek i rozpoczęli rewolucję. Wierzący byli dyskryminowani, a antyreligijne pytanie i bluźnierstwa miały miejsce coraz częściej, także pewien osobnik zwany Tsu ogłosił się samozwańczym Bogiem, którego niewolnicy szatana uznali za swojego umiłowanego przywódcę. I wtedy trzej świętobliwi mężowie stanu podjęli decyzję, która miała uchronić resztki wiary w tej kategorii i wybawić chrześcijan od zła ateistów. I tak oto zawiązali oni Trumwirat, który w przyszłości miał stać się ważną siła polityczną RiWu...Po wielu dniach walk, dzięki sile woli i poświęcenoiu jego członków, odniósł zwycięstwo! Chrześcijanie znów byli siłą dominującą w RiW a kategoria tętniła życiem i urodzajem. Kaktus, zadowolony ze swej pracy, wraz ze swymi towarzyszami pilnował porządku społecznego a kategorii, po wielu spokojnych dniach, kiedy udało się wygnać większość ateistów została wygnana a w kategorii panował pokój, jednomyślnie uznano że dyktatura trumwiratu nie jest więcej potrzebna, więc został on rozwiązany. Kaktus, uznawszy że jego misja została spełniona, postanowił odejść z kategorii, zanim jednak to zrobił ostrzegł swego przyjaciela Maxima o zagrożeniu płynącym ze strony pewnego niegodziwego krasnoluda, o którym będzie mowa potem. I tak oto 15 sierpnia 2013 roku o godzinie 22:00 Kaktus na długi czas pożegnał się z zapytajem...Dalsza części historii jest znana tylko z przekazów historycznych uzyskanych od naocznych świadków tych wydarzeń. Po odejściu Kaktusa, Rycerz Maximus, Natchniony Ocelotic oraz inni chrześcijanie prowadzili uczciwe życie spokojnych ludzi. Niestety, nie przewidziano najgorszego wroga światowego pokoju zwanego Hottiote lub bardziej znanego współcześnie jako KUSO! Jej nikczemne intrygi i lawirację już wkrótce po tym doprowadziły do ponownych wojen domowych, jednak chrześcijanie nie poddawali się łatwo. Dzięki ich staraniom udało się eliminować kolejnych ateistów m.in Linksa czy Kapitana Tytusa Bombę (Którego usunięto na wieczność poprzez ban na IP za sprzeciwianie się władzy administratorów). Wielu wiernych poległo w tych bataliach, jednak ich miejsce zastępowali nowi osadnicy zwani pogardliwie "gimbokatolami" z racji wieku. Byli to między innymi "Poznać Prawdę", "Pk_Bdg" (przezywany Bedegejuchem) czy też Malinowy. Na szczęście wciąż pozostali liderzy chrześcijańskiego ruchu oporu czyli Maximus oraz Ocelotic. Dzięki im staraniom udało się przetrwać tamtejszym wierzącym przeciwko napływającą falą "nowych ateistów" a także upadłych chrześcijan, po wielku miesiącach walk poległ najzacniejszy z rycerzy Maximus3g. To był wielki cios dla RiWu oraz wszystkich tamtejszych chrześcijan...Obecnie pozostali przy życiu naśladowcy Chrystusa to Ocelotic, SzaraEminencja oraz grupa gimbokatoli. Czy uda im się opanować RiW i przywrócić mu dawną chwałę? Przekonamy się już niedługo..." ~ Kuktas




Komuś chciało się to czytać?

Zeznania Kuktasa

Katktus obudził się cały obolały. W głowie mu dudniło. Gdzie on był? Widział kamienny sufit, coś uwierało go w zadek, było mu zimno. Próbował poruszyć  ręką, okazało się, że jest zabandarzowana.
- O, obudziłeś się już, usłyszał słodki głos.
-Ah,Celestio, jestem w niebie!
-nie ale niedaleko, w RiWijskim lochu.-odpowiedział mu mniej miły ale ten sam głos.
-Wieszkim ja jestem?!- Krzyknął Kuktas, podrywając się z pryczy.
-wiem, wiem... jesteś plugawym ateistydem
- ja? ;_;
-tak, Ty.
Oficer Maurenn  z zadziwiającą siłą obezwładniła Kuktasa i zaprowadziła do sali przesłuchań. Brutalnie pchnęła go na krzesło i skuła mu ręce.
-aleosochodzi...-wyjęczał Kaktus
-Andreju Iwanowiczu Kaktusie jesteście podejrzani o obcowanie cielesne z demonem.
-Nie jestem Andriej ;_;
-ale do reszty się przyznajecie?
-Niet.
-Kontakty analne z demonami są karalne, wiecie o tym.-powiedziała ostro Maurenn.
-może ja to wyjaśnię, tak naprawdę do niczego nie doszło...


Akta utajnione      sprawa numer 667

zeznania oskarżonego:
"-Andrzeju...
Rzekł rozmarzony dejdwid:
- NIE JESTEM KURWA ANDRZEJ!
Krzyknął z wściekłością Kaktus, po czym wykastrował dejwida, i kopem z półobrotu wyrzucił go z orbity okołoziemskiej. Po milionach lat drygofania w przestrzeni kosmicznej dejwid wpadł do czarnej dziury i zginął."

Andriej Iwanowicz Kaktus został uniewinniony.





Historia oparta na faktach. Zeznania są autentyczne.

piątek, 18 lipca 2014

Ku chwale Tsu

W czasach niespokojnych, gdy chylący się ku upadkowi RiW jeszcze był królestwem swobody i rozpusty, a noce i dnie upływały radośnie na orgiach, których i tak nikt później nie był w stanie zapamiętać, pożądano nie tylko cielesnej, ale także intelektualnej i duchowej rozkoszy. I tak kwitły tam płomienne dyskusje a palców nie szczędzono, nie dla korzyści własnej, lecz aby oddać należną chwałę Najwyższemu, bogu, który spoglądał na nas, otoczony srebrną, księżycową poświatą - Tsukuyomiemu. Choć wiele pieśni, wiele utworów na cześć Jego powstało, trzy poniższe zachowały się do dnia dzisiejszego.

"Tyś najpiękniejszy wśród wszystkich na Niebie,
Bóg zstąpił na Ziemię, osiadł w ludzkiej skórze!
Twoje oczy zimne, zwiastujące burzę,
W sercach niewieścich rozpalą płomienie.
Błękit spojrzenia serca wrogów zmrozi,
Dłonie ich zamrą w samobójczym zrywie.
Tyś jest bogiem, wielbimy cię prawdziwie,
Twój srebrny blask gorycz każdą osłodzi.
Ty w glorii i chwale wśród ludzkiej rasy kroczysz,
Ścieżkami usłanymi w płonące heretyków stosy.
Bez lęku bój zacięty z przeciwnikiem stoczysz. 
Srebrny blask każde życie wnet odmieni.
Wszak to ty na Niebie Słońce przesłonisz.
Bóg nosi imię dumne - Tsukuyomi."

*** 

"W oczach srebrny blask odbity,
Ogniem nieskończonym płonie.
Chyląc głowę, składam dłonie,
Usta tańczą w takt modlitwy.

Twoja łuna rozpromienia
Moją duszę daną Tobie.
Chwalę Ciebie w każdym słowie,
Z Tobą pragnę świat odmieniać.

Każdy mój oręż na twoje skinienie
O nieustraszony strażniku nocy.
Ty, który Słońca pokonasz promienie.

Rozpalę stosy, płoną heretycy,
W podzięce, Ty jesteś moim natchnieniem.
Ty. Nic innego dla mnie się nie liczy."


***


"By oddać boską chwałę, iluż trzeba stosów?
Każdy jest jak piosnka przez nockę tę płynąca.
Księżyc tu panuje, aż do wschodu Słońca,
Więc poznaj widok krwi i smród palonych włosów.

Na najgorszą klęskę swą spójrz, heretyku,
Bowiem w blasku pełni wyda ci się śmieszna!
Próżno wzywasz śmierci, gdyż ta bywa kapryśna.
Dłużyć ci się będzie czas od zmierzchu do świtu.

Gdy stos płonie, dym aż w niebo się wznosi.
Nic ci nie dadzą jęki i błagania.
Najsilniejszy mąż dziś o litość prosi.

Nie patrząc w oczy, na nogach się słania.
Dziwny dźwięk - śmiech się pod błękit unosi.
Przed Tsukuyomim cały świat się kłania..."

Kaktus NS

Bedegej zajęczał ze strachu i  rozkoszy. Nagle poczuł, że coś zrywa z niego ubranie i gładzi penisem po jędrnym, młodzieńczym pośladku.

-O taaaaak!Wejdź we mnie Dejwidzie.... oh yeah!- błagał Bedegej.

Wtem do bohaterów zbliżył się Kaktus, łowca demonów.
-Demonie, nie pozwolę Ci spółkować z tym chłopcem. W imię Boga jedynego, odstąp od niego.
-Ty jesteś tym słynnym Kaktusem z 18nasto centymetrową pałką, który chwali się jej długością obcym dziewczynom w internecie?- zapytał rozbawiony Dejwid
-We własnej osobie

Spojrzenia Dawida i Andrzeja (imię Kuktasa) spotkały się i przeszywały wzajemnie. Potężna postura Kaktusa, piwno-szare oczy i brązowe włosy niesamowicie poruszyły wyobraźnię demona. Zapragnął posiąść go we wszystkich możliwych pozycjach, toteż zaproponował mu miłość cielesną. Łowca demonów oblał się rumieńcem. Od dziecka marzył o seksie z mężczyzną, jednak bał się to zrealizować.

-Heloł, a co ze mną? Zapytał Bedegej ze łzami w oczach, taak bardzo pragnął poczuć wielkiego członka między pośladkami...
-Nie jestem już Tobą zainteresowany- odrzekł Dejwid, następnie przemienił się w ośmiornicę i chwycił mackami Kaktusa.
-Puść mnie!
-Nigdy, będziemy się kochać całą wieczność- zagroził.
Rozebrał Kaktusa i masował jego penisa jedną z macek. Fallus stanął dęba. Dawid rzucił Kaktusa jak szmacianą lalkę na ziemię, plecami do nieba. Dalej można sobie dopowiedzieć... Tej nocy Kaktus poczuł się jak księżniczka. OMG!

czwartek, 17 lipca 2014

Retrospekcje Halinki



Historia ta zaczyna się niepozornie, w miejscu, którego nikt by się nie spodziewał, ani które się nikomu nie śniło, w domu państwa Wiśniewskich.




Aryś- latorośl Haliny i Michała Wiśniewskich, przystrojony niczym stróż w Boże Ciało w czerwoną koszulę ze złotymi elementami, wychodził właśnie na podryw do pobliskiej remizy strażackiej , gdy matka zatrzymała go silnym uderzeniem prawej ręki w potylice.

- Mateusz, dlaczego ubrałeś się jak alfons?! - Zapytała, wbijając spojrzenie w kontrowersyjną kreacje pierworodnego syna.

- tErAz WsZyScy siĘ tAk NoSzO w GimBaziEe xd :P LOL rofl omg. -odpowiedział oburzony młodzieniec. W przeciwieństwie do ojca wyróżniał się miłą dla oka fizjonomią, którą niewątpliwie odziedziczył po pani Wiśniewskiej.

Halinka poprosiła grzecznie Arysia, by przestał do niej mówić w języku pokemonów oraz jak przystało na nowoczesną matkę, wyjęła z szafki książeczkę zakupioną w Empiku pt: ,,Wielka księga siusiaków”.

- Tutaj dowiesz się wszystkiego o „tych sprawach”. I pamiętaj kochanie, antykoncepcja jest dla Ciebie wyjątkowo ważna, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoje dzieci urodzą się podobne do Maximusa. Genetyka nie zna litości

Mateo uśmiechnął się, wiedział bowiem, ile znaczy wygląd w ówczesnym społeczeństwie.

- Nie przejmuj się mamo, w razie wpadki zaprowadzę swoją świnie do kliniki aborcyjnej dr. Linksa. Podobno poznał ostatnio tajemną sztukę odróżniania tasiemca od płodu i przeglądarki od wyszukiwarki.

- Mimo wszystko lepiej zapobiegać, niż leczyć… Przy okazji, nie zapomnij zabrać krucyfiksu, wody święconej, napletka Jezusa, paznokcia Jana Pawła II i fikuśnej bielizny ojca Rydzyka, by uchować się przed Człowiekiem Pedofilem. – prawie wykrzyczała Halina.

- Ale on nie gwałci chłopców- zauważył Aryś

- Nie oszukujmy się, wyglądasz jak dziewczynka.

Usłyszawszy to, twarz Mateusza przybrała dziwaczny purpurowy kolor. Urażono jego męską dumę… Wyszedł obrażony bez pożegnania, rozmyślając nad wpływem mechaniki kwantowej na rozwój techniki. Niewzruszona Halinka rozpoczęła natomiast przygotowania do orgii u pięknej czarownicy, zwanej niebieską lisicą. Tego wieczoru miało wydarzyć się coś niepokojącego, prorok Wezuwiusz przepowiedział to w jednej ze swoich wizji.







~~~~




Drzwi państwa Wiśniewskich otworzyły się, Halinka była pewna, że Aryś nie zaru.chał i wróćił zrozpaczony wcześniej do domu. Myliła się. W progu stał jej mąż, najobrzydliwsza z obrzydliwych kreatur Maximus3g, w towarzystwie rudowłosego pachołka Poznać prawdę. Małżonek Haliny jak już wcześniej wspomniano wyglądał nieprzyjemnie, głównie przez wyraz twarzy osoby niepełnosprawnej umysłowo i niski wzrost.

- Daj nam coś do żarcia, Ty stara paszczuro- odezwał się Max, a rudy osobnik zawtórował mu śmiechem.

Kobieta musiała być posłuszna ,,ukochanemu”, ponieważ należał do najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi na osiedlu, jednak Poznać Prawdę nic nie chroniło przed jej gniewem.

Zaproponowała kulturalnie panom Białą Żubrówkę. Odmówili. Reflektowali na Finlandię.

Burżuazja pieprzona- pomyślała Halinka.

Przyniosła im zakąski i usiadła naprzeciw rudowłosego jegomościa. Zauważywszy to, odwrócił wzrok w drugą stronę.

- Halina, do pierogów- zaryczał Maximus.

- Dobrze, w trakcie lepienia pierogów robię się strasznie napalona.

Poznać prawdę i Maximus zlękli się nieco. Bali się, że Halina znów zmusi ich do seksu. Michał ściszył głos i błagalnym tonem polecił żonie zrezygnowanie z produkcji pierogów. Tym razem to ona odmówiła i udała się do fabryki pierogów, czyt. kuchni. Poznać Prawdę przeczuwał, co wydarzy się za chwilę, już niejednokrotnie Halina wykorzystała go seksualnie.

Minęła godzina, Maximus leżał zalany w trupa. Halinka chwyciła kij od szczotki i ostrożnie przesunęła się ku rudowłosej przybłędzie. Nagle stanęła tuż za jego plecami. Poznać prawdę czuł oddech prześladowcy na plecach.

- Halinko, nie gwałć mnie dzisiaj, ładnie Cię proszę- zapiszczała ofiara.

- Nie ma takiej opcji- odrzekła i zerwała z mężczyzny ubrania, następnie przywiązała go do łóżka i pokazała mu zdjęcie nagiej Anżeliny Żoli, w celu postawienia pewnej części jego ciała do pionu.

Halina zaczęła ujeżdżać przestraszonego Poznać Prawdę, po 10 orgazmach zostawiła go w spokoju. Niestety chłop nie przeżył tej rozkoszy.

-Cholera, już grubo po północy, czas zbierać się do Lisicy- odrzekła wstając z gorącego jeszcze trupa. Zostawiła mężowi karteczkę z napisem: Twój kolega umarł z przepicia, jestem u Lisicy, radzę Ci się tam nie pojawiać.

Nocna wyprawa

cz 1. Opowieść o demonie
cz 2. Egzorcyzmy rudego
cz 3. Niebieska czarownica
cz 4. Nocna wyprawa


Straszny widok zobaczony w słoiku prawdy wstrząsnął Mireille i Bedegeyem. To był demon najgorszego rodzaju, z samego dna piekieł. Mireille widziała go w starych księgach które tak pilnie studiowała. Demon ten został strącony do piekieł 600 lat temu przez 4 egzorcystów. Imię jego brzmiało Dejwid.
Z 4 egzorcystów którzy odsyłali go do piekieł żaden nie przeżył. Mireile przeszedł dreszcz.

Rytuał odpędzania demona wymaga wielu przygotowań. Rudy jako ministrant pomagał w święceniu wody i przygotowywaniu niezbędnych instrumentów. Chciał pomścić swojego przyjaciela malinowego. Bedegey również nie próżnował. Pożyczył od Kuso książkę demonicum annalom, żeby więcej dowiedzieć się o tego typu demonach.
Oto fragment o Dejwidzie:
   "Dejwid to demon niezwykle potężny a liczba jego dwa razy dwadzieścia trzy. Uwielbia on młodych 
    chłopców, których to omotuje swoimi mackami i penetruje ich na wylot."
Ta informacja wstrząsnęła Bedegeyem. Wstydząc się sam przed sobą rozmarzył się. To były bardzo grzeszne marzenia.

Wieczorem Bedegey wymknął się po cichutku z domu. Zakradł się do kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Elektrycznej i powywracał beczki ze święconą wodą. Wyświęcenie takiej ilości zajmie co najmniej kilka dni.
Pod osłoną ciemności wybiegł z kościoła i skierował się w stronę lasu. Posługując się mapą, którą Lisica sporządziła dla Mireille szybko odnalazł drogę do zakazanej polany.

Było już po północy gdy Chłopiec dotarł do ruin. W powietrzu czuć było mroczną magię.
Bedegey zaczął trochę żałować że się tu wybrał ale było już za późno...
Dejwid wyczuł śmiertelnika. Zmaterializował się przed nim w postaci czarnookiego młodzieńca. Bedegeja zamurowało. Nie protestował gdy Dejwid pogładził go po policzku.
Demon uśmiechnął się drapieżnie i powalił go na ziemię...

CDN

zbieżność osób i nicków jest przypadkowa

Niebieska czarownica

Zbieżność osób i nicków jest przypadkowa.
Bedegey nie był inspirowany niejakim Pk.


Historię należy czytać w kolejności:
cz 1. Opowieść o demonie
cz 2. Egzorcyzmy Rudego
cz 3. Niebieska czarownica

Mireille słyszała diabelskie wrzaski egzorcyzmowanego Rudego. Nie ona jedna zresztą, cała wieś słyszała. Ona jedyna (może oprócz Lisicy starej czarownicy) wiedziała co to oznacza. Przybycie pomniejszego demona to dopiero przedsmak prawdziwego kataklizmu!

Skąd śliczna Mireille wiedziała o tym? Nieobce jej były egzorcyzmy, długo była asystentką arcyegzorcysty i wiele się nauczyła. Jednak jako kobieta nie mogła egzorcyzmować. Postanowiła więc wyjechać i nawracać pogan na własną rękę. Nawracanie Riwijczyków było pracą ciężką i niewdzięczną jednak prawdziwe kłopoty miały dopiero nadejść...

Tak jak ćmy lecą do lampy, tak demony przyciąga grzech. Riw był prawdziwym siedliskiem rozpusty lecz Mireille czuła, że to nie o to chodzi. Coś dużo gorszego czaiło się w lesie.

Gdy tylko nastał świt Mireille postanowiła wybrać się do lasu i odkryć źródło zła. Oczywiście nie wybierała się tam sama, to by było zbyt niebezpieczne. Wybór padł na Bedegeja, młodzieńca który już raz stawił czoła złemu. W drogę wyruszyli natychmiast. 
Zamierzali najpierw odwiedzić Lisicę. Każdy przecież wiedział, że to czarownica. W cywilizowanych rejonach świata już dawno spłonęłaby na stosie. W przeciwieństwie do biednego Malinowego, Bedegey bał się Lisicy. Te jej oczy, które czasami robiły się całkowicie czarne, ostre kły godne demona z otchłani piekieł i te słodkie lisie uszka które u człekokształtnej istoty wyglądały przerażająco. Bedegey zastanawiał się jakich plugawych czarów musiała się dopuścić aby osiągnąć ten wygląd. Kiedyś chyba była człowiekiem...
Kiedyś, czyli kilka wieków temu. Lisica była naprawdę stara. Podobno pamiętała wojnę z Zakonem Zjawisk Paranormalnych.
Z zamyślenia Bedegeja wyrwała Mireille.
-jesteśmy na miejscu.-powiedziała
Znajdowali się przed drewnianą "chatką".Szczerze mówiąc to był mały dworek. Okna były pozamykane na okiennice a z komina unosił się różnokolorowy dym. Na podwórku pasł się mały koziołek. Toż to symbol szatana, pomyślał młodzieniec. Taak samo to było by dowodem w procesie o czary. Ale Riw to nie "cywilizowany świat". Lisica otwarcie przyznawała się do czarów. Ba, czarowała publicznie, nawet o zgrozo, w niedzielę. 
Mireille zapukała do drzwi.
zanim zdążyła zapukać drugi raz, drzwi otworzyły się. Buchnęły z nich kłęby pary. Wyłoniła się z nich Lisica.
-Witam, witam, co tu sprowadza tak pobożnych śmiertelników?
-Wiem, że to ty stoisz za opętaniem Rudego!-krzyknął Bedegey chowając się za plecami swojej towarzyszki.
-Jakbym to była ja to nadal biegałby po ścianach- odparła beztrosko Lisica.
-Jak nie ty to kto?- spytała ostrożnie Mireille.
-myślę, żepowinniście to zobaczyć- powiedziała czarownica gestem zapraszając ich do środka.

Na zawalonym książkami stole stał szklany słoik wypełniony dziwną ciągle poruszającą się substancją. Lisica pochylała się nad nim czyniąc magiczne gesty łapkami. Substancja w słoiku zachmurzyła się a potem z wolna zaczął pojawiać się w niej obraz. Cała trójka zobaczyła leśną polanę i prawie już pochłonięte przez las ruiny starej pogańskiej świątyni. Na początku nie działo się nic. a potem zobaczyli To. Ze szczelin między kamiemieniami zaczęły wypełzać niematerialne macki czegoś. Ciągle zmieniały kształt i zlewały się ze sobą, było pewne, że są zbudowane z ektoplazmy...

CDN



Ród dumnych,kaziorodczych bękartów,Maksimidów.

Najsłynniejszy pośród dzieci Attona, Maksimus, pełen dumy i zapału wiódł szczęśliwe życie śmiertelnika. W przeciwieństwie do ojca, który go zrodził miał żonę, Halinę piękną niczym spleśniałe płatki róż. Zawsze kiedy wyjeżdżał na rekolekcje z dziećmi zdra... tęsknił za nią niczym rycerz na wojnie. Pewnego dnia leżąc na łóżku przeglądając zapytaj, myślał nad chwałą ojca. Pomyślał,że nigdy mu nie dorówna i poczuł się do niczego. Przyszła do niego Halinka i spytała ''Co cię trapi mój panie mężu?''... Maksimus nie odpowiadał przed dłuższy czas. Przecież za to mógł zostać spenetrowany... Nie cierpiał tego,mrowienie w jego oku było wtedy miłe, ale przypominało robienie stolca. Tak, więc rozmyślał w ciszy całą sprawę ,a jego żona wciąż patrzyła się w niego i głaskała go po głowie,mając nadzieję że uda jej się go uwieść, zawsze tego próbowała, ale nigdy nie skutkowało. Maksimus powiedział, że nie wie jak zapłaci rachunki, oczywiście było to kłamstwo... Bał się swojej żony i nie chciał żeby mały Aryś czegoś przypadkiem nie podsłuchał. Szczęście jego dziecka było dla niego najważniejsze. Kiedy kładli się spać, myślał o swoim planie i zastanawiał jak on jej to powie... Przecież to by był cios prosto w jej serce. Położył się z tą myślą spać, a okrągła lampa z witrażem wizerunku ich rodziny zgasła...

Na następny dzień Halina wstała wcześniej i zaczęła robić śniadanie. Standardowe, tak jak zawsze. Smarowała masło chlebem, kiedy przyszedł do niej Aryś i powiedział, że w laptopie taty zobaczył brzydkie rzeczy. Halinka utuliła synka i powiedziała,że to na pewno reklama jakaś wyskoczyła. Po tym jak go uspokoiła, poszła obudzić głośno Maksimusa. Bardzo nie podobało się jej jego zachowanie .Oblała go zimną wodą i w całym domu było słychać jej piszczący wrzask.''NIE WYSTARCZAM CI JUŻ???!!!ZAPOMNIAŁEŚ O NASZYCH WSPÓLNYCH ORGIACH????DLACZEGO OGLĄDASZ PROFIL JAKIEJŚ LAFIRYNDY NA FRONDZIE?!''. Jego oczy były teraz pełne zdziwienia i czuł się zażenowany. Patrzyli na siebie i zapadła bardzo niezręczna cisza. ''CZEMU ZACHOWUJESZ SIĘ TAK DZIWNIE MAKSIM?!CZY CHCESZ MI COŚ powiedzieć...?''Krzyknęła,po czym sciszyła głos. Maksim milczał. Halina zaczęła go pakować. Nagle Maksim ożył i próbował ją udobruchać. Przecież nikt by go nie przyjął. Jego zawistni bracia są o niego zazdrośni... A ojciec... Wszystko stało się dla niego bez sensu. Zawiesił wzrok na drewnianym analnym krzyżu z wizerunkiem Jezusa Chrystusa, idola Maksima. Jego rogi były lekko stępione, aby się nie pokłóć, a drewno wypolerowane i śliskie. Halina wyrzuciła jego walizkę przez okno i zaczęła się z nim szarpać. Wypchała go z mieszkania. Maksim nawet nie zdołał się pożegnać z małym Arysiem...

Cała sytuacja go przygnębiała, jednak pomyślał o swoim planie i wróciła mu ochota do życia. Teraz mógł się nareszcie udać! Na jego twarzy pojawił się uśmiech, jednak jak on tego dokona? Chciał być jak jego ojciec Atton. Potężny, zwycięski i wszechmogący.Widział siebie wśród gromadki dzieci na skraju lasu. Postanowił zacząć od zera. Halina i Aryś przestali dla jego istnieć. Ruszył śmiało ulicami za miasto. Za góry w których grasowały szatany, przed którymi jedynym ratunkiem był jego analny krzyż. No i dotarł na skraj lasu, tajemniczego i czarnego. Miał przeczucie, że grasują w nim wiedźmy i stwierdził, że będzie w nim uczył swoje dzieci. Orzekł do samego siebie, że ta wioska Riwem będzie się nazywać. Wciąż był samotny... Miał do wyboru rozmnażać się ze zwierzętami, wiedźmami lub wiłami z polany o kroju szynki. On miał bardziej wyrafinowane gusta... Halina... To była kobieta! Porządna katoliczka,krępa i niska... Jednak musiał opuścić fantazję o niej... Nad rzeką spotkał czerwonowłosą dziewczynkę z niebieskimi wielkimi oczami,nagą. Prawdopodobnie miała 12 lat. Siedziała na kamiennym moście mocząc nogi w czystej wodzie. Kamienie były wycięte tak jak posadzka w jego kościele. Nie przylegały do siebie ściśle. W tle widać było bór,a z drugiej strony otwarte równiny kończące się górami. Widok był nieziemski. Spytał dziewczynki ''Kim jesteś?''. Ona milczała i wciąż patrzyła w wodę,nie krępowała jej nagość w przeciwieństwie do niego. Maksimus tracił cierpliwość, pomyślał że śliczna z niej niewiasta. Zawsze lubiał młodsze. Z resztą na rekolekcjach niczego innego nie było. W końcu otworzyła usta i powiedziała subtelnym głosem niczym Małgorzaty Andrzejewskiej ''Jestem tobą.''. Maksimus milczał, wciąż oczekiwał odpowiedzi.''Krew z twojej krwi,plemnik z twojego plemnika,komórka jajowa z twojej.''. Zrozumiał, że wtedy kiedy Halina pojechała z nim na miesiąc miodowy do Bangkoku i się obudził w dziwnej białej sali nie było halucynacją... Powiedział do dziewczynki''Nie chce mi się w to wierzyć...''. Dziewczynka podała mu dłoń mówiąc''Maurenn,a ty?''. Maksimus niechętnie, ale nie umiał się jej oprzeć podał jej dłoń.''Maksimus''odparł spoglądając w przestrzeń kiedy ona wlepiła jej oczy w jego twarz. Uśmiechała się do niego pięknie. Maksimus usiadł koło niej intuicyjnie i z dystansem objął ją jedną ręką. Nastała noc... Byli tylko oni, a Maksimus wciąż trzymał jej rękę na biodrze. W końcu zszedł z mostu, wziął ją za rękę i zaprowadził na polanę, gdzie znalazł marichuaninę. Wstrzynął jej ją w żyłę i zaczął z nią obcować.Dziewczynka powiedziała,że jest dziewicą, Maksimus uśmiechnął się tylko i zaczął ją lizać francuzem.''Tylko delikatnie'', a on odpowiedział ''Już nic nie mów,nie jesteś moją pierwszą 13-ką ;)''. Następnie zrobiło się bardzo ciemno i podanie Haliny się kończy.

Nastał ranek, był piękny. Niebo zielone... ale tylko dla Maurenn, bo wciąż była na haju. Maksim chlusnął jej zimną wodą ze strumyka w twarz. Wtedy szybko powiedziała ''JA NIC NIE BRAŁAM,TRZEŹWA JESTEM''. ''Spokojnie kochanie''zaśmiał się Maksimus. ''To co zrobiliśmy było obrzydliwe!Dziecko,które noszę w sobie może być inwalidą... ''.Maksimus odparł  rozmarzonym głosem ''Więc tak doczekałem się swojego prawowitego potomka, ze swoją córką?''. To był jego wymarzony model rodziny. Zaczął, więc z nią rąbać drewno ręką, jak w meinkampf i zbudowali chatę. Oczywiście było łóżko z wełny baranów, które mieszkały nad górskim strumykiem... Kiedy Maksim po nie przyszedł, pomyślał że to świetne miejsce i jego potomkowie mają mu tam wybudować mauzoleum. W końcu jego plan się zrealizował! Był bogiem-autorytetem-dyktatorem-ojcem własnej dynastii. Gdy wrócił do domu Maurenn gotowała zupę oglądając anime. Maksimus wyjaśnił jej czemu tego nie robić i popadła w fanatyczny szał, rozwaliła laptopa na którym je oglądała. Pocałował w nagrodę. Parę miesięcy później doczekali się pierwszego i nieostatniego syna... Malinowego, nazwali go tak przez ich jedno z pożywień, które rosły na grządkach u Lisicy. Nie została przez nich zabita, przez te grządki, wszystkie inne czarownice zostały spalone w kominku. Halina dowiedziała się o tym, że on ma syna i stwierdziła, że będzie gwałcić każdego jego potomka! Każdego jego dziatka, każdą jego córę!No i tak też się stało. Jednak Maksymidzi są szczęśliwi, w szczególności ich zmarły już założyciel, którego wola się spełniła.

Zamieszczam jeszcze drzewo genealogiczne. Rumman i Geograf nie są biologicznymi braćmi Maksima,jednak kiedyś dołączyli do jego wioski i zostali tym tytułem uhonorowani. /szatanjestspoko

Mam nadzieję,że jakoś dużo herezji nie było,bo ja starego Riwu za bardzo nie znam i oczywiście nie chciałem tą przypowieścią nikogo obrazić i to tyle.

środa, 16 lipca 2014

Czy każdy Eligiusz musi być zboczeńcem? Prawdziwa historia Angeli.



Moje przeżycia są przestrogą dla każdej młodej dziewczyny która kiedyś spotka faceta o imieniu Eligiusz. Dziewczyny, serio uważajcie.

Był to 14 stycznia, słoneczny, mroźny dzień, lekcje w ten dzień były skrócone, to był rok w którym miałam iść do bierzmowania. Zaraz po wyjściu ze szkoły wybrałam się z koleżankami do galerii handlowej, całkiem spoko było. Gdy zatrzymałyśmy się w maku padł temat o całej akcji z bierzmowaniem, jakie wybrać sobie imię i tak dalej..

Byłam osoba wierzącą, jednak zaniedbałam podpisy w indeksie ucznia, miałam ich tylko 3 a bierzmowanie było planowane na kwiecień. Koleżanki namawiały mnie na to, żeby podrobić ale bałam się ryzyka i możliwych problemów a nie chciałam przystępować do tej całej szopki drugi raz. Wróciłam do domu około 15, wzięłam prysznic, przebrałam się i włączyłam komputer, od razu weszłam na fejsa a tam Karolina (jedna z koleżanek z którymi byłam w McDonaldzie), napisała mi, że na naszej parafii pojawił się na kilka miesięcy ksiądz przed 30. Nie chodziłam do kościoła parafialnego ponieważ bliżej było mi do świątyni w sąsiedniej miejscowości. Ten nowy ksiądz nazywał się Eligiusz, miał konto na fb, ale nie wysłałam mu zaproszenia bo się wstydziłam. Ze zdjęć można było wywnioskować, że jest to dość przystojny mężczyzna ok. 187cm, brązowe włosy i oczy oraz oliwkowa karnacja. Był bardzo nowoczesny, miał dość hipsterską fryzurę na którą większość księży raczej by się nie odważyło. Pomyślałam, że może dzięki niemu uda mi się zdobyć wszystkie podpisy, w końcu sam jeszcze nie tak dawno się o nie ubiegał, na pewno zrozumie moją ciężką sytuację.

Wybiła 16, ubrałam jasne jeansy, rockową kardigankę, biały podkoszulek, zaraz ubrałam zimowe buty i kurtkę i udałam się na autobus, ponieważ do kościoła parafialnego miałam aż 2 km.

Kilkanaście minut później stałam już na progu domu parafialnego. Zadzwoniłam i otworzył mi ksiądz Mateusz, starszy człowiek ok. 60. Powiedziałam, że przychodzę do ks. Eligiusza, ten poprowadził mnie po dość nowoczesnym budownictwie jakim była plebania. Pokój księdza Eligiusza znajdował się na samej górze, obok były już tylko drzwi na strych oraz kącik ze starymi doniczkami na kwiaty. Zapukałam..

Nie myliłam się, otworzył wysoki przystojny mężczyzna ubrany w sutannę i delikatnie podnosząc kąciki ust powiedział:

- Proszę wejdź, co cię tu sprowadza moja droga?

Trochę zawstydzona, bez "Szczęść Boże", od razu powiedziałam:

-Mam małą prośbę, a dokładnie chodzi o moje podpisy do bierzmowania, ono już wnet a ja mam tylko 3, wiem, że to zaniedbałam ale bardzo mi na tym zależy, a moi rodzice byliby bardzo źli gdybym nie przystąpiła.

-No dobrze, jest taka możliwość, jednak obiecaj, że cała ta sytuacja pozostanie między nami.

-Bardzo dziękuję, jak mogłabym to wynagrodzić?

-Hm...

Wtedy nastała chwila ciszy, on skierował się w stronę drzwi i delikatnie trzymając klamkę, przekręcił kluczyk.

Popatrzył się na mnie i powiedział:

-Usiądź proszę na łóżku, zamknij oczy i skup się, Bóg ci pomoże.

Usiadł koło mnie, jedną rękę położył na kolanie i zapytał:

-Chcesz się przekonać niewiasto jak naprawdę zalicza się bierzmowanie?

Po chwili zaczął sunąć rękę w kierunku mojego rozporka.

Delikatnie i namiętnie głaskał moją cipeczkę poprzez gruby materiał jeans. Wystraszyłam się i spojrzałam na niego, a on z rozweselonym wyrazem twarzy powiedział:

-Chcesz mieć spokój z bierzmowaniem?

Wtedy wziął mnie na kolana i ściągnął kardigankę. Całował mi kark, szyję i dekolt. W końcu powiedział:

-Pokaż mi twoje śliczne cycuszki.

Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Delikatnie ściągnął mi podkoszulek i jeansy. Byłam już tylko w samym czarnym koronkowym staniku i majtkach. Powoli odpiął szelki od mojego biustonosza a następnie ściągnął stanik. Lizał moje nabrzmiałe sutki okrężnymi ruchami, a rękoma masował brzuch. Byłam wniebowzięta, robił to cudownie, moja muszelka robiła się mokra.

Pomyślałam, że czas na mnie, wzięłam nożyczki które leżały na stoliku obok łóżka i rozcięłam mu sutannę a następnie koszulkę. Swoimi nabrzmiałymi cycuszkami ocierałam się o jego wysportowaną owłosioną klatę, namiętnie gryząc jego wargi, podniósł mnie za tyłek i znowu położył na łóżku. Kazał rozchylić nóżki i swoimi wielkimi paluchami zaczął pieścił moją cipkę, lizał ją przez koronkowe majteczki przesiąknięte soczkiem, delikatnie je ściągnął. Miałam cieniutki paseczek włosów na środku łona. Jęczałam cicho, wkładał swój spragniony jęzor do mojej dziurki i wykonywał nim szybkie ruchy. Następnie ściągnął swoje majtki które dostał w Watykanie z kolekcji "Sexy ksiądz 2012", gdy ujrzałam jego wielkiego sztywnego penisa o wielkości ok. 20 cm zamarłam. Szybko padłam na kolana i lizałam jego gruchę, wzięłam jego penisa do rączki, pocałowałam jego żołądź i zaczęłam mu robić loda.

Trzymał moje włosy i patrzył na mnie jak wdzięcznie bawię się jego narządami, w końcu jego wielki penis wytrysnął dużą ilością cieplutkiej spermy prosto na moją twarz i trochę do buzi. Nigdy nie kosztowałam spermy, była lekko słona. W końcu przeszedł czas na ostre rżnięcie, z pozycji klęczącej przewrócił mnie na ziemię i wsadził chuja w moją jak dotąd nieruszoną cipkę i robił szybkie mocne ruchy, ręce trzymał ma moich cyckach a ja jęczałam. Strasznie mnie bolało, jednak czułam wspaniały orgazm. On sam był tak podniecony, że zaczął wzdychać niczym byk po ciężkim pojedynku. Potem był anal, podczas niego również bawił się moimi młodziutkimi piersiami. Po około godziny uprawiania seksu położyłam się na nim i wiernie patrzyłam w jego błyszczące oczy. Po chwili odpoczynku było bardziej brutalnie. Na sam początek robił ruchy penisem między moimi piersiami, byłam cała w jego spermie. Za chwilę swoją wielką łapę wsadził do mojego odbytu i mocno nią wiercił. Gdy ją wyciągnął, jego ręka była cała we krwi, przestraszyłam się, ale on jego uwodzącym uśmiechnął się i oblizał ją. Wyciągnął z jego małej lodówki trochę lodu. Trzymał go w buzi a następnie za pomocą języka władował w kakao. Po czym na koniec pocałował moja pupkę, cycuszki. Następnie ubraliśmy się i podpisał mi indeks. Było już koło 18, na następny seks umówiliśmy się za miesiąc. On także po pół roku zrezygnował z kapłaństwa i wysłał mi list w którym podziękował mi za to, że przez seks uświadomiłam mu, że bycie księdzem jest okropne.

Egzrocyzmy Rudego

Eligiusz przeczytał kilka wersów Pisma Świętego. Mówiły one o seksie Lota z córkami, co było nawiązaniem do sposobu egzorcyzmowania, następnie wyciągnął z wielkiej skórzanej torby dewocjonalia. Wśród obrazków z wizerunkami świętych, wody święconej, kropidła, drewnianego krzyża oraz różańca znajdowała się świeca przypominająca kształtem męskiego członka. Bedegej oblał się rumieńcem i wbił wzrok w podłogę. 

-Od jak dawna Twój przyjaciel dziwnie się zachowuje? –zapytał duchowny
-Od środy, kiedy to zbieraliśmy malinki w lesie. 

Bedegeja ogarnął strach na samo wspomnienie środowego wydarzenia. Liczył na trójkąt z kolegami w lesie, niestety Szatan nie lubi homosiów.

Nagle Rudy poderwał się z łóżka, ciało jego drżało. ,,Dżon Pawulon II gvauciu male dzietki”- krzyczał.

-O czym on do cholery mówi?- zatrwozył się Bedegej
-Bluźni w demonicznym języku. Cóż, typowe… opętał go demon nędznej maści. Im szybciej przejdę do egzorcyzmów tym lepiej dla jego duszy. Daj mu łyk wina, później rozbierz i obróć o 180 stopni, synu. Egzorcyzmy analne w tym przypadku będą najlepszym rozwiązaniem. 

Chłopak posłuchał Eligiusza i z ciekawością czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

Egzorcysta zdjął swoje spodnie, zdjął także różowe bokserki z kucykami Pony. Zbliżył się do kształtnego odwłoku Rudego osobnika i wbił w niego z niesamowitą siłą swojego fallusa. 

-W imię Boże opuść to ciało, demonie- warknął Ocel. 
Zarówno Demon, Ocelotik jak i Rudy wydawali dziwne jęki przypominające odgłosy kobiet w filmach pornograficznych podczas szczytowania.

Minęła godzina. Ocel dalej egzorcyzmował.

Minęły dwie godziny… Ocel egzorcyzmuje…

Minęło 5 godzin. Padnięty Eligiusz zakończył fontanną radości.
Tak oto uratowano dusze młodego chłopaka, syna, brata, dobrego ucznia, poczciwego obywatela. Bóg wygrał.



Opowieść o demonie

Zbieżność osób i nicków jest przypadkowa.


Powiadano, że we wsi Riw grasuje licho. Matki przestrzegały swe dzieci by nie zapuszczały się do lasu. Oczywiście nie wszystkie dzieci były posłuszne. gimboletni już Malinowy w nie bez powodu był tak nazywany. Jako największy hojrak we wsi nie bał się chodzić do nawiedzonego lasu po maliny. Był aż tak głu...odważny że podchodził pod sam dom niebieskiej czarownicy i deptał jej grządki.
-a żeby Cię  Ocelot nawracał-wrzeszczała przez okno
a zadowolony z siebie Malinowy zwiewał gdzie pieprz rośnie.
Milusi nasz Malinowy miał dwuch przyjaciół, mniej może odważnych ale równie uroczych: Bedegeya i Rudego. Razem płatali różne figle mieszkańcom wioski.
Pewnego dnia stało się coś strasznego. Chłopcy jak zwykle wybrali się na polanę gdzie rosły maliny. Mieszkańcy wioski usłyszeli tylko krzyk od strony lasu. Po chwili dostrzegli biegnącego od strony lasu Bedegeya niosącego nieprzytomnego Rudego.
-szybko, lekarza!-krzyknął
cała wioska zbiegła się zobaczyć co się stało.
Rudy leżał blady i z trudem oddychał. Jego ubranie było w strzępach.
-a gdzie Malinowy?- zapytała Piękna Maurenn?
-on...on..zniknął- wybuchł płaczem-Bedegey
Bedeyej opowiedział o tym, jak rwali maliny i opychali się nimi, i otym jak nagle zrobiło się zimno i ciemno w lesie. Usłyszeli szelest za sobą i było już za późno. Coś niematerialnego weszło W Rudego i prubowało tego samego z Bedegejem ale on zdążył zasłonić się krzyżem. Zła siła na ten widok się wycofała. Kożystając z okazji chłopcy zaczęli uciekać. Rudy coraz bardziej blady i zimny w końcu starcił przytomność i Bedegej musiał go nieść. Okazało się też, że Malinowy gdzieś po drodze zniknął(następnego dnia odnaleziono jego rozszarpane truchł na polanie).
Tymczasem stan Rudego się pogarszał, chłopiec zaczął majaczyć. Słowa płynące z jego ust były najgorszymi bluźnierstwami jakie ta mała wieś widziała.
Starszyzna zadecydowała, że należy wezwać Lisicę, może ona coś poradzi. Stara czarownica nie miała dobrych wieści - biedny Rudy był opętany przez Demona.
-Prawdopodobnie potajemnie czynił zakazane rzeczy i otworzył się tym na działanie sił nieczystych.- powiedziała Lisica-będziecie potrzebowali egzorcysty.


Egzorcysta Ocelotic, najlepszy w swym fachu ekspert mógł przyjechać dopierop następnego dnia. Biedny rudy został przywiązany do łóżka a całą noc wył głosem demona. Jego przyjaciej Bedegej czówał przy nim roniąc rzewne łzy. On też grzeszył, czemu nie jego to spotkało!

Późnym już wieczorem do Riwu zajechał powóz zaprzężony w czarne jednorożce. To "Ocelotic! To On!" szeptali mieszkańcy.
Egzorcysta mimo swych lat nadal robił wrażenie. Siwizna tylko dodawała mu powagi a jego bystre spojrzenie przeszywało duszę na wylot.
Gdy wysiadł z powozu skierował się od razu do opętanego, żadnej z riwowych niewiast nie zaszczycił nawet uśmiechem.

Z cichym skrzypieniem otworzyły się drzwi, stanął w nich Ocelotic. Bedegejowi szczęka opadła. Tak, takie wrażenie robił.
Egzorcysta zamknął drzwi na klucz zostając sam na sam z Bedegejem i związanym Rudym.
Uśmiechając się szelmowsko otworzył grubą księgę.
-czas zacząć egzorcyzmy...


CDN

Ród Attąnoidów

Tak wyglądało stare drzewo genealogiczne, czas stworzyć nowe.
RiWijczycy

Oto Lista zacnych obywateli RiWu.


Tsu
Tsu jest bogiem a nawet boginią.

Dejwid
"Nie jestem gejem ,lubię w d*pę,jestem kucykiem,lubię motocykle.Lubię molestować Rudego,Prącia,Ocelka i Malinowego."-Dejwid sam o sobie.

Peyton
Pejtą jest super wspaniała.                                                                                                                                                  
Av
"Jestem tylko małą pajęczycą."
ale za to jaką słodziutką.

Kuso
Kazała mi
"Koniecznie napisz, że mam najdłuższego fallusa tutaj. Łączy mnie romans z Malinowym, PP,
Bedegejem, Attonnem i Prąciem."
No i zmajstrowała Dejwidowi dzidziusia.

Niebieska Lisica
Znana też jako Aoi. Dziewczyna Tomeliona.

Tomelion
Brony, Stalker i Szaman, ukochany Lisicy.

6969
"Eligiusz mym kochankiem."

Kaktus
Jego nie trzeba przedstawiać.

Rudy
Morduje ateistydów.  Podobno.

Pk
Przewodniczący kółka różańcowego.

Ocel
Zielony chrześcijanin. Wszystkie niewiasty za nim szaleją.

Maurenn
Tępi anime w imię wiary.

Yay
Jest agnostykiem, bronym, dziwakiem, lubie placki i tolerancyjną osobą nietolerującą nietolerancyjne osoby. Więcej grzechów nie pamiętam. Przynajmniej tak twierdzi.          

Niewiemcotunapisać
Lubi owce. Dobrze wiedzieć.                                                                                                                             
Nitre
Maniak komputerowy, znany też jako Sonney

Winterfox
Obecnie Make Me Horny. Fanatyczka Ocela.

Angela
Księżniczka swagu.

Kot Zbawiciel
Też tam był, miód i mleko  pił.

Chmurka Szczęścia
Nowa ale już się zadomowiła. Jak na razie Agnostyczka.

ItachiRealyHero
Podobno jest tu znany. 



Jak ktoś jeszcze chce się tu znaleźć to zapraszam.         

Ave!



Tu zostaną spisane historie które wydarzyły się lub mogły wydarzyć się w RiWie.
Jeśli chcesz dodać coś od siebie daj znać Niebieskiej Lisicy.
Zamieszczane treści mają charakter humorystyczny a zbieżność osób jest przypadkowa.